Zestaw 2 Tomów Dzieł Zebranych - PRENTICE MULFORD

3185.jpg
  • promocja
Dostępność: na wyczerpaniu
Wysyłka w: 48 godzin
Dostawa: Cena nie zawiera ewentualnych kosztów płatności sprawdź formy dostawy
Cena: 69,99 zł

Cena regularna: 73,98 zł

69.99
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 73,98 zł Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
ilość zestaw

towar niedostępny

dodaj do przechowalni
Ocena: 0
Producent: -
Kod produktu: C5B1-59744

Opis

ZESTAW 2 TOMÓW DZIEŁ ZEBRANYCH (PRZECIW ŚMIERCI NIEWYZYSKANE SIŁY ŻYCIA + MOC DUCHA ŹRÓDŁO TWOJEJ SIŁY) - PRENTICE'A MULFORDA

 

 

Tytuł: Dzieła zebrane, tom I Przeciw śmierci Niewyzyskane siły życia

Autor: Prentice Mulford

Wydanie: 2011

Stron: 374

Okładka: miękka

Prentice Mulford ogląda w swoich dziełach świat materii i ducha z poziomu świadomości Mistrzów. Zagłębia się w sprawy i problemy człowieka oraz wskazuje na to, jak świat w rzeczywistości powinien wyglądać. Autor pokazuje też, gdzie jako ludzie popełniamy błędy. Ze zdumiewającą przenikliwością przedstawia Życie z wyższej perspektywy i definiuje w jasny i zrozumiały sposób prawa rządzące Wszechświatem.

Mulford obok Ralpha Waldo Emersona był jednym z założycieli nurtu filozoficznego określanego jako „Nowa Myśl” (z ang. „New Thought”). Tworzył w dziewiętnastym wieku, lecz przekazywane prawdy są tak samo aktualne dziś, jak i wtedy.

Przemyślenia autora pochodziły nie z nabytej wiedzy (wiemy, że nie interesował się czytaniem książek), lecz z wnikliwej obserwacji wynikającej z bliskiego kontaktu z Naturą. Był mądrym nauczycielem i nieprzychylnie wyrażał się o wszelkiego rodzaju dogmatach. Oto co mówił – „W rozwoju duchowym każdy człowiek jest własnym odkrywcą i nie powinien się on smucić tym, iż w jego odkrycia nie wierzą inni. Celem człowieka jest postępowanie naprzód, dalsze odkrywanie i rozszerzanie indywidualnej szczęśliwości”.

Literatura ta z całą pewnością zainteresuje czytelników dzieł Mistrzów. Wprawdzie Prentice Mulford w żadnym miejscu nie wymienia Mistrzów jako źródła swoich przemyśleń, ale dla wnikliwego obserwatora już po kliku stronach staje się jasne, że to właśnie od Nich pochodzi przekazywana przez niego wiedza.

Cytaty z książki:

Istnieją zatrute duchowe prądy, jak istnieją trujące wyziewy arszeniku albo metali. Kto przebywa zupełnie biernie w pokoju wśród zazdrosnych, przepełnionych nienawiścią, cynicznych albo nie wyzwolonych ludzi, wchłania z nich trujący pierwiastek, pełen choroby i niszczącej siły: pierwiastek daleko niebezpieczniejszy, aniżeli nawet dająca się wykazać chemicznie trucizna, ponieważ jego działania postępują delikatniej i tajemniej, często dopiero po wielu dniach dają się odczuć i są najczęściej przypisywane innym przyczynom.

(…)

Żyjemy w kołowrocie zmysłów – nowe wiadomości, nowe doświadczenia – pomimo iż znamy ich prawdziwą wartość, przechodzą aż nazbyt łatwo na lirze powszedniego dnia w spokojny truchcik banalności.

Niech nikt z nas nie oczekuje, iż od razu, po wszystkie czasy, ożyje dla nowych praw, dla nowych zasad i metod istnienia. Pomimo zupełnego przeświadczenia o ich prawdziwości, jakaś część w nas, coś ukrytego, upartego, będzie tajemnie przeciw nim powstawało.

Tą częścią jest rozsnowa (materia) – doświadczenie ciała – krwi – komórek.

Dlatego bez przerwy musimy powtarzać nowe objawienia: „Istnieje wyższa moc, panująca siła, która wszystko przenika i ożywia. My jesteśmy cząstką tej siły”.

I jako takiej cząstce, dana jest nam zdolność wchłaniania w siebie coraz to większej i większej ilości przyrodzonych własności tej najwyższej siły – przez długotrwałe milczące pożądanie, przez prośby i życzenia.

Każda z naszych myśli jest realnością – jest siłą (proszę sobie to dwa razy powtórzyć). Każda myśl jest cegłą w tworzącym się losie – złym czy dobrym.

Kto w danej chwili musi mieszkać w brzydkim domu, źle jadać, obcować z ludźmi, którzy są ordynarni i nieokrzesani, ten niech bez ustanku protestuje w swej najgłębszej wyobraźni przeciwko całej niedoli! Niech żyje duchowo w innym, piękniejszym domu, gdzie się jada wykwintniej, wśród wyższych ludzi – ten stan jego duszy zaprowadzi go sam do czegoś lepszego, bez trudu, goryczy, bez przymusu. Bądź tylko bogaty duchem, fantazją i świadomością, a materialne bogactwo przyjdzie samo. Kto widzi siebie tylko na najniższym szczeblu drabiny, zostanie na nim przez całe życie. Dominujący nastrój, czy to przygnębienia, czy tryumfu, stwarza w rzeczywistości wszystkie fizyczne warunki życia.

(…)

Zapragnij od czasu do czasu uwolnić się od wszelkiego strachu. Każda sekunda takiego pragnienia przyczynia się po trochu do wyprowadzenia cię z niewoli strachu. Nieskończona świadomość nie zna bojaźni i jest to twoim wiecznym dziedzictwem, byś się zawsze zbliżał do nieskończonej świadomości.

Wchłaniamy w siebie myśli tych ludzi, do których czujemy największą sympatię i z którymi najczęściej przestajemy. Jeżeli są oni od nas niżsi i żyją myślowo w niższych sferach, wówczas cierpimy długotrwałą szkodę – gdyż wyższy i subtelniejszy duch zawsze ulega w nierównym towarzystwie.

(…)

O twych przedsięwzięciach, o twych planach i nadziejach mów tylko z tymi, o których wiesz na pewno, że życzą ci powodzenia. Nie mów nigdy z ludźmi, o których wiesz, że słuchają cię tylko przez grzeczność. Każde słowo, wypowiedziane przez ciebie, oznacza pewną siłę, którą odciągasz od swego przedsięwzięcia.

Liczba ludzi, którym z powodzeniem mógłbyś się zwierzyć, jest nad wyraz mała. Lecz dobrotliwe życzenie jedynego przyjaciela, który ci się przysłuchuje ze szczerym zainteresowaniem, jest rzeczywistą, żywą, opiekuńczą siłą, która łączy się z tobą, aby działać przy twoim boku, na twoje szczęście.

Jeżeli tylko cel twój jest wielki i sprawiedliwy, zaprowadzi cię bez wątpienia sam do ludzi, którzy cię obdarzą zaufaniem, z którymi będziesz mógł bezpiecznie rozmawiać.

Gdy żądasz dla siebie sprawiedliwości, żądasz jej w imieniu całego narodu. Jeśli bez wewnętrznego protestu dozwalasz, by cię oszukiwano, krzywdzono, tyranizowano, jesteś po stronie oszukaństwa i podłości.

(…)

Myśleć bezustannie podczas czuwania – zbyteczne. Jest to wyniszczające przyzwyczajenie, które sprowadza ten tylko skutek, że pewna grupa myśli powtarza się aż do wyczerpania.

Jednym z najpodnioślejszych źródeł wszelakiej mocy i zbawienia jest zdolność włączania według swej woli pozytywnych myśli – trwając w zupełnym fizycznym spokoju, oddać się marzeniom. Widzieć tylko kawałeczek krajobrazu, który drży przed oczami, lub dać ciągnąć przed swą świadomością mglistym obłokom.

Sześćdziesiąt sekund marzenia – to sześćdziesiąt sekund żywego spokoju dla ciała i ducha. Nawet w niższych sferach materialnego powodzenia ten będzie zwycięzcą, kto potrafi odpoczywać według swej woli, to jest stawać się biernym i samowolnie odpychać od siebie swe myśli. Trzyma on za cugle życia, gdyż w takich momentach skupienia otwierają się wrota dla nowych idei, planów, przedsięwzięć, które uchwycone cicho, mocno, w czujno-świadomym stanie – przynoszą wypełnienie, realność.

(…)

Jeżeli pewna grupa ludzi rozmawia o chorobliwych zjawiskach, o przyczynach śmierci, agoniach, śmiertelnych scenach, gdy pielęgnuje w ten sposób trupi przedsmak grozy i przygnębienia, wtedy zwraca ona na siebie cały potok podobnych wyobrażeń – potok, który w końcu sprowadzi nieomylnie chorobę i cierpienie w jakiejkolwiek bądź formie.

Kto z jakiego bądź powodu mówi ciągle o chorych, długo z nimi przestaje i bezustannie o nich myśli, ten ściąga na siebie falę, której złe skutki objawią się niezawodnie w jego ciele. Mamy daleko więcej do ratowania i obrony w sobie, niż przypuszczamy.

Gdy mężczyźni omawiają z sympatią i zainteresowaniem swe przedsięwzięcia, wytwarza się potok nowych produkcyjnych pomysłów, ponieważ właśnie wtedy, kiedy koło zostaje zamknięte bez tajemnych podejrzeń, lecz w szlachetnym, przyjaznym dążeniu, tryskają nowe myśl jak iskry!

Podróżuj tylko w wielkim stylu, stawaj w najwykwintniejszych hotelach, ubieraj się ze smakiem! Jeżeli środki nie pozwalają ci na to, czyń to przynajmniej w myślach! To będzie pierwszy krok w kierunku powodzenia, pierwsze stąpnięcie w prąd tych, co zdobyli już powodzenie! Czyja myśl przez fałszywą oszczędność skierowana jest tylko na rzeczy tanie: na tanie mieszkanie, tanie pożywienie, tanią odzież, ten wpada w falę niedostatku, niewoli i bojaźni! Plany nasze i nasze poglądy na świat są przez to tłumione, paraliżowane, nasze skrzydła łamią się. Atmosfera niedostatku, jeżeli ją długo w siebie wchłaniamy, czepia się duszy i od razu zostaje odczuta przez tych, którym się powodzi. Uciekają oni, gdyż od razu widzą brak tego pierwiastka, który ich samych unosi i pcha naprzód – odchodzą i tłumią w sobie prędko potok naturalnej sympatii, który wypływa z nich sam przez się.

(…)

Gdy ludzie życzą sobie nawzajem niepowodzenia i swą złość wylewają na innych, wszystko szkodliwe spada na nich samych z dziesięciokrotną siłą. Przyciągają do siebie myśli, które wewnątrz nich szerzą zarazę! Myśli, które snują się najczęściej w naszej głowie, urzeczywistniają się najsilniej w organizmie. Wchłaniamy w siebie błędy i niedoskonałości innych, ponieważ wiążemy się z nimi duchowo. Plotka przecież oczarowuje!

Jest pewien szał i ekstaza w skandalu i w cyzelowaniu cudzych niedoskonałości – równa niemal szampanowi! Lecz w końcu przyjemność ta wypada dla nas zawsze bardzo drogo!

(…)

A strach otacza nas wszędzie! Cała ludzkość obawia się bezustannie: choroby, śmierci, utraty pieniędzy, miłości – słowem zawsze czegoś! Każdy ma prócz tego jeszcze swą własną ukochaną obawę, którą pieści! I to rozciąga się nawet na najtrywialniejsze rzeczy na świecie! Ulice są pełne ludzi, którzy, nie mając nic lepszego do roboty, są w ciągłym strachu, by nie spóźnić się na najbliższy tramwaj lub pociąg!

Im czulszy jest człowiek, tym mocniej cierpi wśród tych prądów swego otoczenia – aż wreszcie przez milczącą prośbę o najwyższą siłę nauczy się budować naokoło siebie wał z pozytywnie naładowanych myśli, od którego cudze fale będą się odbijać. Budowanie takiego wału można zacząć od tego, że się przeciwstawia każdemu szturmowi nieprzyjemnych nastrojów następującą myśl: „Wzbraniam się przyjąć tę ideę i ten duchowy stan, który mi ona chce dać, a który szkodzi memu ciału”. Oto jest droga, by odwrócić od siebie szkodliwe prądy. Każdy człowiek ma swoją ukochaną obawę – jakąś chorobę, której nigdy nie miał, lecz której ciągle oczekuje – w ogóle coś, czego utraty najbardziej się lęka! Najmniejszy drobiazg, jakieś niespodziane słowo uprzytamnia mu od razu jego ukochaną bojaźń i otwiera na oścież wyćwiczoną przez długie lata obawy świadomość, w którą strach wpada jak burza i niszczy wszystko. Burza ta wprawia w drżenie przede wszystkim te struny naszej natury, na których przez wiele lat najgłośniej dźwięczały nasze słabostki. I ciało wtedy również cierpi!

(…)

Są matki, które mówią: „Niech się stanie ze mną, co chce, byle tylko dzieci moje wyrosły na dzielnych ludzi, będę wówczas uważała misję swoją za spełnioną!”. Lecz matce właśnie powinno dużo zależeć na tym, „co się z nią stanie!”. Gdy zatamuje swój nieustanny rozwój w mądrości i kulturze, zatamuje jednocześnie rozwój swych dzieci. Prawdziwa matka będzie zawsze dążyła do tego, by dzieci podziwiały ją tak, jak kochają. Lecz podziw i szacunek stanie się udziałem jedynie takiej kobiety, która nie tylko potrafi utrzymać swe miejsce w życiu wysoko, silnie, swobodnie, lecz która przede wszystkim bez wytchnienia dążyć będzie ciągle w górę, ku coraz to dalszym celom!

(…)

Pewną część naszej myślowej emanacji pochłania odzież, i jeśli nosimy ten sam ubiór przez dłuższy czas, nasyca się on kompletnie tymi myślowymi pierwiastkami. Każda myśl jest częścią naszej jaźni. Nasza ostatnia myśl jest częścią naszego najnowszego, najświeższego „ja”. Kto nosi stare ubranie, nasyca swe świeże „ja” myślami, których się wyzbył i które już dawno przeżył – ze starej odzieży wślizgują się w młodą jaźń resztki przeróżnych trosk, zmartwień, kaprysów, które kiedyś wsiąknęły w tę odzież. Obarczamy więc w ten sposób nasze nowe „ja” starą, zamarłą jaźnią z ubiegłych lat.

Te właśnie kaprysy, ta zbutwiałość psychiczna czynią, że zwykle ze wstrętem kładziemy na siebie starą odzież. Nowe ubranie oswobadza, czyni ducha lekkim, jest jakby świeżą, najbardziej zewnętrzną skórą – ponad epidermą, nie napełnioną jeszcze i nie przeciążoną duchowymi emanacjami wielu dni. Nawet z dobrych okresów życia nie powinno się zachowywać ubrania, gdyż nie godzi się wracać do starego szczęścia. Noszenie starej odzieży, ubieranie się we własne trupie, zamarłe części jest marnowaniem swych sił – przez oszczędność!

Nawet wąż nie wpełza na powrót w swą starą skórę dla ekonomicznych względów! Przyroda starych ubrań nie nosi! Natura nie oszczędza na sposób ludzki na upierzeniu, skórach, futrach, na blasku barw! Bo w takim razie panującą barwą na świecie stałaby się barwa wytartych spodni, a firmament niebieski jaśniałby, niczym brudny sklepik spożywczy najgorszego gatunku.

Dobrze jest otoczyć się barwnymi rzeczami. Co daje radość oku, odświeża ducha, a co odświeża ducha, odświeża ciało.

(…)

Kobiecym pierwiastkiem w naturze jest subtelność. Męskim – tworząca siła. Kobieta widzi jaśniej. Mężczyzna zręczniej urzeczywistnia widzenia! Oko duchowe kobiety widzi zawsze dalej niż mężczyzny – duchowa zaś siła mężczyzny do stworzenia tego, co widzi kobieta, jest większą. Intuicja kobiety kroczy przed mężczyzną, jak szedł przed wybranym narodem, w dzień słup dymu, a w nocy ogniowa kolumna. Pomiędzy kobietami jest daleko więcej jasnowidzących! Również kobiety najpierw pojmują nowe duchowe prawdy, tak samo jak najdłużej zostają wierne religijnym obrzędom, gdyż w swej głębokiej intuicji wiedzą, że kościół jest korzeniem, z którego kiedyś musi wykwitnąć wspólnym kwiatem religia i nauka, dziś oddzielone przepaścią i wrogie sobie. Kobieta poznaje od razu – bez trudnego rozumienia o przyczynach i skutkach – wprost doskakuje do prawdy!

We wszystkich okresach duchowego rozwoju wewnętrzny wzrok kobiety jest jaśniejszy niż mężczyzny – lecz mężczyzna jest zawsze zdolniejszym do urzeczywistnienia tego, co mu wskazuje kobieca dusza. I dla specjalnych zdolności jakiegoś określonego człowieka – istnieje tylko jeden określony ostry wzrok kobiety, która poznaje, jak i gdzie te zdolności mogą się najlepiej rozwinąć. Kobieta i mężczyzna w prawdziwym małżeństwie są jako oko i ręka.

(…)

Mocniejsza siła duchowa przechodzi na innych, jako rzeczywisty, żywy pierwiastek, zmienia ona, wywiera wpływ, czaruje! W ten sposób Napoleon I narzucił swą wolę armii; każdy żołnierz czuł tę wolę w sobie i nad sobą! Wszyscy byli przesyceni istotą tej woli, czuli, jak się ten wszechmocny pierwiastek wydziela – zupełnie tak samo, jak ich fizyczne zmysły czuły gorąco słonecznych promieni!

I dlaczego – zapytają – nie utrzymała się ta zwycięska siła? Dlatego, że Napoleon przez niedoświadczoną wiedzę wpadł w najzwyklejszy błąd i dozwolił, by duch jego żył w nierównych sobie myślowych sferach. Zmieszał swój duchowy dynamit z trocinami i osłabił swą myślową siłę, kiedy porzucił Józefinę dla wysoko urodzonej, ale daleko niższej kobiety. Napoleon wchłonął w siebie jej niższego ducha! Wtedy poczęła niknąć jego siła nad innymi, czar prysnął. Józefina była wieczną małżonką Napoleona, jego dopełnieniem i wypełnieniem – nie podług praw ludzkich, lecz według nieskończonej wiedzy. Gdy duch jego był stopiony z jej duchem, panowała w nim moc, która oddziaływała na wszystkich, bliskich czy dalekich, tak samo jak nasze ciała, chociaż w mniejszym stopniu, mogą bezustannie wywierać wpływ z oddali na inne ciała.

 -----------------------------------------------------------------------------------------

Tytuł: Dzieła zebrane, tom II Moc Ducha Źródło twojej siły

Autor: Prentice Mulford

Wydanie: 2011

Stron: 374

Okładka: miękka

Prentice Mulford ogląda w swoich dziełach świat materii i ducha z poziomu świadomości Mistrzów. Zagłębia się w sprawy i problemy człowieka oraz wskazuje na to, jak świat w rzeczywistości powinien wyglądać. Autor pokazuje też, gdzie jako ludzie popełniamy błędy. Ze zdumiewającą przenikliwością przedstawia Życie z wyższej perspektywy i definiuje w jasny i zrozumiały sposób prawa rządzące Wszechświatem.

Mulford obok Ralpha Waldo Emersona był jednym z założycieli nurtu filozoficznego określanego jako „Nowa Myśl” (z ang. „New Thought”). Tworzył w dziewiętnastym wieku, lecz przekazywane prawdy są tak samo aktualne dziś, jak i wtedy.

Przemyślenia autora pochodziły nie z nabytej wiedzy (wiemy, że nie interesował się czytaniem książek), lecz z wnikliwej obserwacji wynikającej z bliskiego kontaktu z Naturą. Był mądrym nauczycielem i nieprzychylnie wyrażał się o wszelkiego rodzaju dogmatach. Oto co mówił – „W rozwoju duchowym każdy człowiek jest własnym odkrywcą i nie powinien się on smucić tym, iż w jego odkrycia nie wierzą inni. Celem człowieka jest postępowanie naprzód, dalsze odkrywanie i rozszerzanie indywidualnej szczęśliwości”.

Literatura ta z całą pewnością zainteresuje czytelników dzieł Mistrzów. Wprawdzie Prentice Mulford w żadnym miejscu nie wymienia Mistrzów jako źródła swoich przemyśleń, ale dla wnikliwego obserwatora już po kliku stronach staje się jasne, że to właśnie od Nich pochodzi przekazywana przez niego wiedza.

Cytaty z książki:

Jako istota duchem obdarzona jesteś cząstką Nieskończonej Świadomości i Nieprzebranej Mądrości. Jako ta jej cząstka jesteś bez przerwy wzrastającą siłą. Siła ta może tylko zwiększać się, nigdy – maleć. Ona to, z otchłani czasu się dźwigając i wciąż się potęgując, ukształtowała umysł twój i tym, czym jest dziś, uczyniła. Do siły tej każdy z żywotów twoich nieświadomie dorzucił coś nowego. Każde zmaganie się duchowe – czy to w walce z bólem, nałogiem lub występkiem, czy w dążeniu do jakiejś władzy, umiejętności, kunsztu albo sztuki – zmaganie się z samym sobą, z niezadowolenia z siebie pochodzące, z poczucia braków własnych – wszystko to było czynnikiem postępu w głąb ku rosnącej mocy, wzwyż ku względnemu udoskonaleniu, a przez nie ku szczęściu. Albowiem sensem żywota jest szczęście.

Dziś rozporządzasz większą ilością sił duchowych niż kiedykolwiek przedtem; dowodzi tego właśnie twoje z siebie niezadowolenie, wzrastający krytycyzm w stosunku do siebie. Gdyby bowiem duch twój nie był się stał jaśniejszym, nie dostrzegłby tych braków w sobie, a już zwłaszcza nie bolałby nad nimi. Ale na wahadłowej drodze uświadomień może w tej chwili właśnie mijasz punkt najniższy. Przeceniasz swe usterki pod pierwszym wstrząsającym wrażeniem ich odkrycia. Przypuszczasz, że wzrastają, ale to tylko twoje złudzenie optyczne, to rezultat tego, żeś zbliżył się do prawdy. Bóg w tobie, czyli wiecznie kwitnąca w łonie twoim siła, otworzył ci oczy na wady charakteru twego; ale też nigdy jeszcze wady te nie były tak bliskie usunięcia, jak właśnie w tej chwili.

Oto pod domem znajdowała się zapowietrzona jama, stanowiąca źródło ukryte zarazy. Odkrycie jej – zapewne – nie było dla nikogo przyjemną niespodzianką, ale obecnie już mieszkańcy domu czują się pewniejsi niż przed tym odkryciem, bo teraz nie ulega najmniejszej wątpliwości, że gniazdo zarazy zostanie zniszczone. Ta czarodziejska różdżka rabdomanty, poznaniem zwana, gdy zamiast żyły złota odkrywa gnojowisko zaskórne, nie mniejszej, lecz tym większej pochwały jest godna. Nikt niech się nie przeraża swoimi błędami: są one w nim – zapewne; ale i Bóg też w nim jest, i on mu je wskazuje, chcąc, by się doskonalił.

Od dziewiętnastu wieków powtarzano ciągle człowiekowi, że niegodny zeń grzesznik, a ten świat to padół nędzy i upadku. Wbijano mu to w głowę tak długo, aż w końcu stał się tym „grzesznikiem”, a przez ową „grzeszność” jego życie i świat stały się „padołem”. Ale oto pierwsze zdanie pierwszej książki, z której dziecko chińskie naukę w szkole rozpoczyna, brzmi: „Człowiek jest dobry”. Traktować każdego zawsze i z założenia jako dżentelmena – to znaczy tak weń to dżentelmeństwo wmówić, zasugerować mu je, aż stanie się ono dla niego tą „drugą naturą” z przysłowia, a z czasem w końcu nawet po prostu „naturą”.

Nikt niechaj nie narzeka: „Jakże mam przezwyciężyć wszystkie swe słabości? Nie! lepiej już dam spokój; trudno, już się nie poprawię”. Przecież mówiąc to, właśnie poprawiasz się w tej chwili. Każdy protest w duszy jest jakąś jej przemianą. Tylko że, oczywiście, nie wszystko może stać się w jednym dniu, tygodniu ani nawet roku. I w przyszłych twych wcieleniach nigdy nie nastąpi taki dla ciebie okres, kiedy już nic do poprawienia w sobie nie będziesz mógł znaleźć. Każda zaś poprawa z konieczności przypuszcza, że istnieje to właśnie, co ma być poprawione.

Każdy wciąż od nowa buduje sam siebie z nowych barw, sił i kształtów, jako żywy chram bóstwa; a kamieniem węgielnym, założonym dlań przez Budowniczego, jest szacunek dla samego siebie – wielkie, święte JA nasze; ale nie to małe i marne, dzisiejsze, tylko ten idealny obraz samego siebie, który każdy z nas w sobie nosi i do końca żywym nosić winien.

Podobnie jak drzewo nie przestaje rosnąć w zimie, żaden talent nigdy wzrastać nie ustaje. Ucząc się deklamacji, malarstwa, gry w bilard lub czegoś podobnego, łatwo jest zauważyć, że po przerwie miesięcznej, rocznej, a nawet czasami dłuższej, gdy tylko nam powróci utracona wprawa, gramy, malujemy lub deklamujemy o wiele lepiej niż poprzednio; sami o tym nie wiedząc, zgoła nie myśląc o tym ani tego pragnąc, wzbogaciliśmy się o nowe punkty widzenia i nowe metody.

(…)

We wszelkich przedsięwzięciach, natury praktycznej zarówno jak idealnej, powodzenie nie bywa nigdy dziełem ślepego przypadku, ale przychodzi zawsze jako wynik prawa: przypadek bowiem byłby przejawem dowolności, na którą nie ma miejsca w prawidłowym biegu zjawisk przyrodzenia. Wszystko w nieubłagany sposób wiąże się ze sobą w jeden łańcuch przyczynowy; inaczej niż jako przyczyna lub skutek, nic w ogóle na świecie pomyśleć się nie da: gdy małym palcem od ręki poruszę, musi to spowodować zmianę konfiguracji całego wszechświata, jakkolwiek oczywiście gdzieś tam na Syriuszu albo na Drodze Mlecznej niesłychanie nikłą.

Ponieważ prawa natury nie mogą przestawać działać tam, gdzie się zaczyna kora wielkiego mózgu, przeto i nasze losy wewnętrzne, duchowe równie mało pod wpływem przypadku się kształtują, jak – dajmy na to – rozwój rośliny z ziarna. Los nasz jest produktem działania praw bytu, a w miarę tego, jak wzrasta nasze tych praw poznanie, uczymy się posługiwać nimi, jak siłą wodospadu, parą lub elektrycznością.

(…)

Odwaga i przytomność umysłu są tym samym. Podobnież – tchórzostwo i niepanowanie nad sobą.

Źródłem tchórzostwa jest podrażnienie, pewien wewnętrzny niepokój i płynący zeń zbytni, nieopatrzny pośpiech. Wszystkie zaś rodzaje i stopnie powodzenia polegają na odwadze fizycznej i duchowej. A znów niepowodzenie jest identyczne z zastraszoną nieśmiałością.

Odwagę można ćwiczyć w sobie o każdej godzinie, tak że co godzinę będzie się w nas wzmagała, przy czym osiągać będziemy podwójne zadowolenie z siebie: bo nie tylko z tego, żeśmy oto czegoś dokonali, ale i z tego, że przez sam sposób, w jaki to zrobiliśmy, dorzuciliśmy znowu do skarbca swego ducha atom substancji odwagi. W tym celu należy tylko kultywować w sobie to, co zwie się rozwagą (a czego nie trzeba, broń Boże, utożsamiać z powolnością i wygodnictwem).

Gdzie pośpiech, tam zawsze też i lęk, obawa. Kto śpieszy się na pociąg, czyni to z obawy, że nie pojedzie; a ten lęk pociąga za sobą strach przed wszystkimi następstwami pozostania. Kto pędzi na rendez-vous lub na przyjęcie, śpieszy przed szkodliwymi skutkami spóźnienia. Zdumiewająca to rzecz, ile porcyjek lęku i obawy codziennie nam wychodzi, ile kapitału duchowego dzień w dzień wydajemy pod postacią „drobnych” strachu. Te maleńkie psychozy, nieświadomie a ciągle przez nas podsycane, mogą do tego stopnia człowieka opanować, że po prostu nie może on bez przerwy nie lękać się czegoś, co wcale mu nie grozi. Pędzi na przykład za tramwajem, z przystanku ruszającym, jak za czymś na wieki utraconym, co nigdy już nie wróci – zdyszany, z zawziętości oblany zimnym potem i tak rozgoryczony, jakby pochował właśnie kogoś najdroższego, gdy tymczasem następny tramwaj nadjedzie za chwilę, za jakieś najdalej pięć, dziesięć minut. Ale obawa, że trzeba będzie oto te pięć minut czekać, urasta do rozmiarów potwornej góry, jak te stosy poduszek duszących nas w gorączce. Możliwość czekania straszy nas jak zmora.

(…)

Nowe myśli stanowią źródło nowego życia. Gdy pomysł wynalazku jakiegoś lub odkrycia zaświta w głowie twórcy, radością go napełnia, rozkoszą i zachwytem; krew w jego żyłach w nowym krąży rytmie, i każda komórka zda się odrodzona. Pisarza lub artystę nowa koncepcja unosi na zawrotne wyżyny ekstazy.

Mam tu na myśli oczywiście tylko duchy istotnie twórcze, rzadko spotykane, a nie tych licznych twórców w cudzysłowie, którzy zapalają swoją latarenkę od cudzego ognia i tylko szkło w niej nieco inaczej zabarwiają.

Dobra wiadomość, otrzymana w okresie smutku i przygnębienia, uśmiechające się nam ziszczenie nadziei, zażegnanie grożącego nam niebezpieczeństwa – to wszystko ostatecznie jest też tylko rzeczą duchową, daną nam w myśli, obrazem, do którego tęsknimy z upragnieniem, nie zaś samym przedmiotem naszego pożądania; a przecież jakże ciału naszemu sił dodaje! Przykuwające nasz wzrok widowisko, spotkanie z kimś, kto bardzo silny ma dla nas urok, dążenie, czyn, dzieło, które nas zachwycają i bodźca nam dodają – wszystko to jest dla ciała żywym pokarmem i podnietą. W podnieceniu i kontemplacji znika poczucie potrzeb ziemskich – znika naprawdę, a nie tylko zostaje zagłuszone.

Albowiem nie samym chlebem człowiek żyje – istota nasza domaga się wciąż od nowa strawy duchowej coraz świeższej. Dzieło sztuki, jakkolwiek ponętne i pełne czaru wtedy, kiedy je widzimy albo słyszymy po raz pierwszy, urok swój z czasem traci, a tęsknota do zmiany, do różnorodności opanowuje każdego człowieka uczciwego, nawet gdyby miał przez to oderwać się od duszy najbardziej wartościowej, od osoby najmilszej, od której doznaje wyłącznie dobrego.

Tęsknota to może tylko przemijająca, do zmiany chwilowej. Albowiem sztuka, dramat, opera, artysta, podobnie jak człowiek kochany, mogą po pewnej przerwie w obcowaniu z nimi dostarczyć nam znowu wrażeń tym silniejszych, zwłaszcza jeśli tymczasem zmieni się i rozrośnie własna istota nasza lub ich (gdy o artystę chodzi).

(…)

Zdolność zapominania zawiera w sobie jednocześnie zdolność odpędzania od siebie myśli albo pierwiastków niepożądanych i szkodliwych i powoływania na ich miejsce pożytecznych, które miast niszczyć niosą odrodzenie. Rodzaj wysyłanych przez nas myśli wpływa dodatnio lub ujemnie na nasze sprawy i interesy: usposabia innych na naszą korzyść lub niekorzyść, napełnia ich zaufaniem w stosunku do nas lub podejrzliwością.

Przeważający w nas stan duchowy, jego dominujące zabarwienie uczuciowe nadaje kształt ciału naszemu i członkom. Ono nas czyni brzydkimi lub ładnymi, pociągającymi lub odpychającymi dla innych, a co ważniejsze – dla nas samych; wyrabia w nas ruchy, sposób chodzenia, maniery i wzięcie. Najmniejsze drgnięcie jakiegokolwiek w nas muskułu zależy zawsze od takiego lub innego naszego nastroju, takiej lub innej myśli. Człowiek stanowczy ma chód pewny siebie; przeciwnie, wątpiący, niezdecydowany, lawirujący, zmienny chodzi chyłkiem, chwiejnie, powłóczy nogami, sprawia wrażenie „źle na pniu osadzonego”. Stanowczość napina każdy mięsień i napełnia go w cudowny sposób ożywczym fluidem, zwłaszcza gdy zdecydowanie nasze zmierza do celu, który przez swe wypromieniowanie może wyjść na dobre nie tylko nam samym, lecz i innym. Mądry to egoizm, który do spraw własnych wplata cudze dobro; bo przecież w Duchu wszystkie sprawy tworzą jedną całość, i gdy pragniemy wspomóc coś takiego, co posiada wartość dla wielu osób, wówczas napływają ku nam zupełnie inne ożywiające, twórcze promienie pomocnicze. A na ich rzeźwiącym i budującym prądzie, który idzie ku nam z niewidzialnego „wszędzie”, płynie też i drobne czółenko naszej jaźni ku osobistym swym ziszczeniom. Wszyscy bowiem jesteśmy członkami jednego Ciała. Niewidzialne nerwy łączą poprzez przestrzeń jedną istotę z drugą: jedna zła myśl czyjaś bije, jak puls dręczący, w całych miliardach stworzeń.

Aby ułatwić te procesy płodnego łączenia się ze sobą myśli cudzych i naszych, musimy te ostatnie utrzymywać zawsze w stanie możliwie czystym i – jeśli tak można się wyrazić – chemicznie czynnym. To zaś osiągnąć można jedynie za pomocą sztuki zapominania, która nie jest niczym innym, jak tylko wydalaniem we właściwym czasie zużytej lub zepsutej substancji psychicznej.

Nauka zapominania jest sztuką równie ważną, jak nauka zapamiętywania.

(…)

Człowiek może osiągnąć taki stan duchowy, który – byle go umiał utrzymać na stałe – musi mu dać majątek, zdolności, zdrowie, szczęście.

Jest to stan łagodności, ale zarazem i zdecydowania, pewności siebie, panowania nad sobą, lecz i pogody ducha – przy tym stan wytrwałości w zdążaniu do celu, mającego bezwzględnie wyjść na dobre przede wszystkim innym, a następnie i nam samym.

A jest też i inny stan umysłu, który, gdy w nas się na dłużej utrwali, musi pozbawiać nas zdrowia i szczęścia, musi czynić złudzeniem wszystko, co nam wywalczą zapał nasz i talent.

(…)

Gdyby wynaleziono lekarstwo, które by zażywającym je zapewniało moc i stałość charakteru, silną wolę, dzielność oraz wpływ na innych – dopieroż by lekarstwo takie znalazło tu popyt!

Otóż zauważ sobie: to wszystko – siłę, dzielność, charakter – osiągnąć i utrzymać możesz, bylebyś ducha swego zdołał zachować w pewnym określonym stanie! Musisz stale w duchu mieć pragnienie siły! Pragnienie czegoś jest już siłą, która to coś – ku pożytkowi czy szkodzie naszej – zdobywa dla nas. Siła jest substancją wprawdzie niewidzialną, lecz równie rzeczywistą, jak wszelka widzialna.

Im więcej chcesz jej osiągnąć, tym bardziej potęgujesz w sobie zdolność przyciągania substancji siły. Albowiem podobne przyciąga podobne: zdanie to jest prawdą o wszystkich widzialnych i niewidzialnych elementach. Kulki żywego srebra łączą się i zlewają w jedną masę. Drzewa tego samego gatunku rosną razem. Owce garną się do owiec, a nie do krów lub koni; włóczęgi – do włóczęgów.

Słaby, małoduszny, zniechęcony do życia człowiek, niezdolny do żadnego śmiałego porywu, zrzesza się z podobnymi sobie, a mąż o zdecydowanej woli czynu znajdzie na pewno towarzyszy tego co on ducha.

(…)

Niektórzy rodzice kochają dzieci tylko w wyobraźni. Ojciec, który traci równowagę i bije syna, nie kocha go wcale. Lepiej by było powiedzieć, że kocha bicie syna i wywiera nań despotyczny wpływ. Rząd w rodzinie jest nieodzowny, jednak na podstawie złości i popędliwości nie ma tego zdrowego, miłującego kierownictwa, jakie być powinno. Nieraz rodzice mogą złamać przyszłość dziecka, sprzeciwiając się jego życzeniom w wyborze zawodu. Takiego działania nie może podyktować miłość ku dziecku, lecz miłość tyranii.

Ma się do czynienia z dziedziczonymi od dawien dawna gustami, skłonnościami i rysami charakteru, które muszą znaleźć wyraz na zewnątrz, czy się na to zezwala, czy nie.

Skoro chłopak zawsze tęskni do morza, a ojciec wzbrania mu zostać marynarzem, syn przebywa na morzu w myśli, a jeśli tak, to byłoby lepiej, aby i ciało tam poszło. Jeśli matka wzbrania synowi udać się na morze z obawy przed niebezpieczeństwami, to kocha swoje obawy i własne zapatrywania więcej niż syna.

Gdy tak zmusza się ciało czynić coś lub żyć w pewien sposób, duch zaś z tęsknotą wyrywa się do czegoś innego, to wprawiliśmy w ruch siłę, która w licznych wypadkach odrywa ducha od ciała. Wtedy rodzice opłakują stratę dziecka, którą sami własną winą spowodowali.

Często rodzice czynią niesłusznie siebie odpowiedzialnymi i niepotrzebnie cierpią na duszy wskutek wad i złych skłonności dzieci. Syn czy córka idzie na złą drogę, zaczyna się rozwijać lub wchodzić w złe towarzystwa i popełnia zbrodnię. Ojciec oskarża się, że nie dość czujnie pilnował syna, matka znów, że przez własną opieszałość dała początek jego występkom.

Łaskawa pani, mylisz się najzupełniej, pani bynajmniej nie ukształtowałaś charakteru syna lub córki.

Koszty dostawy Cena nie zawiera ewentualnych kosztów płatności

Kraj wysyłki:

Produkty powiązane

Opinie o produkcie (0)

PROMOCJE
Chińska droga do zdrowia - GERAD KITE
Chińska droga do zdrowia - GERAD KITE

9,99 zł

Cena regularna: 39,99 zł

Najniższa cena: 19,99 zł
szt.
Moje seanse z Leonorą Piper - RICHARD HODGSON
Moje seanse z Leonorą Piper - RICHARD HODGSON

21,99 zł

Cena regularna: 24,99 zł

Najniższa cena: 24,99 zł
szt.
Na początku. Eseje o teorii inteligentnego projektu - GRANVILLE SEWELL (twarda)
Na początku. Eseje o teorii inteligentnego projektu - GRANVILLE SEWELL (twarda)

37,99 zł

Cena regularna: 44,99 zł

Najniższa cena: 44,99 zł
szt.
Głos serca ANNIE BESANT
Głos serca ANNIE BESANT

22,99 zł

Cena regularna: 29,00 zł

Najniższa cena: 29,00 zł
szt.
Możesz być bogaty JOSEPH MURPHY
Możesz być bogaty JOSEPH MURPHY

32,99 zł

Cena regularna: 39,99 zł

Najniższa cena: 27,99 zł
szt.
Antykariera. Stwórz pracę  swoich marzeń - RICK JAROW
Antykariera. Stwórz pracę swoich marzeń - RICK JAROW

39,99 zł

Cena regularna: 49,90 zł

Najniższa cena: 49,90 zł
szt.
Kuracja witaminą D3 w wysokich dawkach JEFF T. BOWLES
Kuracja witaminą D3 w wysokich dawkach JEFF T. BOWLES

22,99 zł

Cena regularna: 29,00 zł

Najniższa cena: 24,99 zł
szt.
Wolność od znanego JIDDU KRISHNAMURTI
Wolność od znanego JIDDU KRISHNAMURTI

29,99 zł

Cena regularna: 39,00 zł

Najniższa cena: 39,00 zł
szt.
Bąkowe tabu JAN REIN
Bąkowe tabu JAN REIN

9,99 zł

Cena regularna: 44,99 zł

Najniższa cena: 14,99 zł
Podróżnicy. Tajemnce Amenti t.2 cz. 1 ASHAYANA DEANE
Podróżnicy. Tajemnce Amenti t.2 cz. 1 ASHAYANA DEANE

64,99 zł

Cena regularna: 69,99 zł

Najniższa cena: 69,99 zł
szt.
Weź zdrowie w swoje ręce - AMY B. SCHER
Weź zdrowie w swoje ręce - AMY B. SCHER

9,99 zł

Cena regularna: 37,99 zł

Najniższa cena: 19,99 zł
szt.
Covid - 19. Globalna mistyfikacja - JÓZEF BIAŁEK
Covid - 19. Globalna mistyfikacja - JÓZEF BIAŁEK

49,99 zł

Cena regularna: 65,00 zł

Najniższa cena: 52,99 zł
szt.
Informacje w podsumowaniu zamówienia

Złożenie zamówienia oznacza zawarcie umowy sprzedaży. Sprzedawca będzie informował na wskazany adres e-mail o postępach w jego realizacji.

NEWSLETTER
Podaj swój adres e-mail, jeżeli chcesz otrzymywać informacje o nowościach i promocjach. Zbieraj punkty za zakupy. Wymieniaj punkty na książki!
Twoje dane będą przetwarzane zgodnie z naszą polityką prywatności.
Nowości
Na krawędzi śmierci - KAREN HENSON JONES
Na krawędzi śmierci - KAREN HENSON JONES

9,99 zł

Cena regularna: 34,30 zł

Najniższa cena: 34,30 zł
szt.
Sekret Rafaela - MAREK ZABICIEL
Sekret Rafaela - MAREK ZABICIEL

9,99 zł

Cena regularna: 24,90 zł

Najniższa cena: 24,90 zł
szt.
Medytacja dla sceptyków - DR ULRICH OTT
Medytacja dla sceptyków - DR ULRICH OTT

9,99 zł

Cena regularna: 39,90 zł

Najniższa cena: 39,90 zł
szt.
Twoje poprzednie wcielenia - ATASHA FYFE
Twoje poprzednie wcielenia - ATASHA FYFE

14,99 zł

Cena regularna: 44,40 zł

Najniższa cena: 44,40 zł
Esencja numerologii - MAŁGORZATA BRZOZA
Esencja numerologii - MAŁGORZATA BRZOZA

31,99 zł

Cena regularna: 39,00 zł

Najniższa cena: 39,00 zł
szt.
Gimnastyka słowiańskich czarownic - GIENNADIJ ADAMOWICZ
Gimnastyka słowiańskich czarownic - GIENNADIJ ADAMOWICZ

43,99 zł

Cena regularna: 54,00 zł

Najniższa cena: 54,00 zł
szt.
Czarodziejski śpiew - G. FOSAR, F. BLUDORF
Czarodziejski śpiew - G. FOSAR, F. BLUDORF

29,99 zł

Cena regularna: 37,00 zł

Najniższa cena: 37,00 zł
szt.
do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium